9.15: autobus do Iraklio. No dobra, zobaczmy to Knossos.
W Iraklio przesiadka na miejski autobus i 20-minutowa podróż do Knossos przez dzielnicę handlową, z przystankami bez mała co minutę. A w Knossos...
Podobno Heinrich Schliemann, odkrywca Troi, już wcześniej podejrzewał, że w tym miejscu znajdują się pozostałości dawnej stolicy minojskiej, ale nie mógł uzyskać pozwolenia na wykopaliska od tureckiego właściciela tych ziem. Evans zakupił tę ziemię w 1894 r. i parę lat później rozpoczął kopanie - na swój koszt.
Po powrocie do Iraklio chciałyśmy coś przekąsić przed udaniem się do Muzeum Archeologicznego. Pobliski bar z naleśnikami pachniał z daleka czekoladą tak smakowicie, że...
Było to tak potwornie słodkie, że po paru kęsach miałam wrażenie, że już nigdy nie spojrzę na czekoladę.
Obecnie w Muzeum Archeologicznym trwają prace remontowe i wystawiona jest tylko część ekspozycji, a szkoda. O ile Knossos trochę raziło sztucznością, to w Muzeum znajdują się prawdziwe skarby. Oczywiście też częściowo zrekonstruowane przez kontrowersyjnego Evansa.
Generalne wrażenia: Knossos - nie warto, Muzeum Archeologiczne w Iraklio - warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz