Dzień 10 - deszcz
Śniadanie hand-made, czyli świeży chlebek, słodkie pomidory i przepyszna, słona feta, słodkie, bezpestkowe winogrona. Widać fragment naszej norki.
Widok z naszego pokoju (oczywiście, miał być na morze).
No cóż. LAŁO cały dzień. Po oddaniu samochodu, nie było dużo możliwości. Wszystkie zaległe "Polityki" przeczytane od deski do deski.
Trochę się zintegrowałyśmy z nowym turnusem, który przyjechał poprzedniego dnia ( i od razu deszcz - to musieli mieć miny).
Miałyśmy tylko nadzieję, że na Santorini nie będzie padać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz