czwartek, 21 stycznia 2010

idź do: Dzień 13 - basenowanie

Dzień 12 - Santorini cz. 2

Drugi dzień na Santorini
zaczęłyśmy dość późno (po dwóch tygodniach wczesnego wstawania miałyśmy już dość), bo śniadaniem w hotelu o godz. 8.00. Typowe greckie śniadanie: neska, chleb z serkiem i dżemem, ciasto marmurkowe, rozwodniony sok.

Miałam ochotę wskoczyć do basenu, ale szkoda było czasu. O 18.30 miałyśmy powrotny katamaran na Kretę.

Drugi dzień spędziłyśmy w Thirze. Tak naprawdę miałyśmy wcześniej zamiar i popłynąć na Nea Kameni, gdzie są kratery wulkanu i gorące źródła, i na Thirassię, i zwiedzić więcej samej wyspy Thira, ale klimat na Santorini chyba nas rozleniwił.

Chodziłyśmy sobie więc po Thirze, podziwiając widoki, a upał był okropny.










"Small luxury hotel" z widokiem...

Wypiłyśmy frappe i sok na tarasie restauracji Casablanca...

A potem postanowiłyśmy zejść w dół schodkami do portu, przeciskając się między końmi i osiołkami oraz uważając na śliską nawierzchnię (końskie pamiątki).

Schodząc tak, całą wieczność, poznałyśmy Neillusa, przesympatycznego księgowego z Belfastu, z którym wypiłyśmy piwko w porcie.

A na górę wjechałyśmy kolejką linową.

Wracając po bagaże do hotelu, odwiedziłyśmy jeszcze pocztę, wysyłając obowiązkowe pocztówki, a potem właścicielka Koronios Villas odwiozła nas do portu, gdzie zjadłyśmy późny lunch i po 18 zaokrętowałyśmy się na katamaran, poznając przy tym uroczego stewarda, Antonisa, który za rękę zaprowadził nas na górny pokład i pozwolił wybrać najlepsze miejsca do siedzenia.

W trakcie rejsu mignął nam gdzieś rezydent z naszego biura podróży, które oczywiście również oferowało wycieczki fakultatywne na Santorini, co podsunęło nam pomysł, aby poprosić go o podwiezienie z portu do hotelu podstawionym autokarem. Zakładając wcześniej, że katamaran będzie płynął 2 godziny, myślałyśmy, że zdążymy na ostatni autobus do Lygaria o 21.00, do portu w Iraklio przybiliśmy jednak dopiero ok 22.00. Szybko zlokalizowałyśmy ustawione w rządku autokary biur podróży i naszego rezydenta, a kiedy podeszłyśmy, nie zdążyłam nawet otworzyć ust, a on bez wstępów zapytał: "Który hotel?" - "Spiros i Soula." - "Autobus numer 6." - Cóż było robić; odpowiedziałyśmy grzecznie "Dobrze." i zgodnie z poleceniem wsiadłyśmy do autokaru...

Zrobiło się małe zamieszanie, gdy rezydent policzył siedzących w autokarze ludzi i stwierdził, że ma dwie za dużo. ("Jak to, panie nie są z tej wycieczki?!"), na szczęście druga pani rezydent była już zmęczona i chciała jak najszybciej pozbyć się tej bandy turystów, więc machnęła na nas ręką, dzięki czemu uniknęłyśmy wydania kolejnych 30 euro na taksówkę... (Pozdrawiamy tę panią!).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy